Choć sama wszystkim powtarzam: „Zwolnij za każdym razem, kiedy tego potrzebujesz” to przyznaję, że styczeń był takim czasem, kiedy nie zwalniałam zbyt często, pomimo tego, że bardzo tego potrzebowałam. Nie miałam zbyt wiele czasu dla rodziny i samej siebie. I często zatracałam się w pracy.
Co prawda do końca miesiąca zostało jeszcze kilka dni, to dopiero teraz mogę sobie pozwolić na to, aby trochę zwolnić. Bez wyrzutów sumienia zaszyć się pod kocem i poczytać jakąś ciekawą książkę. Znaleźć czas na rozmowę. I po prostu być tu i teraz.
Czasami zatracamy się w pracy, codziennych obowiązkach i zobowiązaniach, które nakłada na nas nie tylko codzienność, ale i my sami. Wpadając w wir pracy, zwłaszcza wtedy, kiedy nie pracuje się na etacie, od poniedziałku do piątku w sztywnych godzinach – można zatracić się do tego momentu, że ciągle się pracuje. Dlatego tak ważne jest to, aby wyznaczać sobie granice.
W styczniu wielokrotnie przekraczałam wyznaczone przeze mnie granice, to w najbliższym czasie mam ambitny plan wrócenia do równowagi. Jednak dużym plusem mijającego miesiąca było to, że opracowałam sobie nowy sposób organizacji czasu, który w moim przypadku sprawdza się świetnie. (W najbliższym czasie planuję wpis o narzędziach, z których korzystam w codziennej organizacji.)
Pomimo styczniowego zabiegania, nadmiaru pracy i obowiązków – staram się żyć uważnie, koncentrując się na tym, co jest istotne w danym momencie mojego życia. Choć nie zawsze jest na to czas, to staram się w tym codziennym zabieganiu dążyć do wewnętrznej równowagi. Odreagowując stres i negatywne emocje. Znajdując chwile dla najbliższych oraz czas na dla siebie.
Dlatego jeżeli miewasz trudniejsze okresy i przychodzi taki moment, kiedy przerasta Cię nadmiar pracy, obowiązków i zobowiązań – zwolnij, chociaż na chwilę. Znajdź czas na odpoczynek. Na rozmowę z najbliższymi i czas spędzony razem. Świat nie zawali się, jeżeli sobie odpuścisz. A czas spędzony z najbliższymi jest cenniejszy, niż spełnianie swoich wewnętrznych oczekiwań.